– Zaczęło się od lekkiej infekcji, która w ogóle nie wskazywała, że dzieje się coś złego. Córka była pełna energii, miała chęć do zabawy. Byliśmy u dwóch lekarzy, którzy zmieniali leki. Potem poszliśmy do trzeciego. Na szczęście trafiliśmy na lekarkę, która połączyła, z pozoru, błahe objawy – zasinienie nóżek i powiększoną śledzionę. Zleciła badania krwi. I potem, to już była bardzo szybka ścieżka – tak o dramatycznych wydarzeniach z czerwca tego roku opowiada Krzysztof, tata Jagny, małej Wojowniczki z naszej Kliniki.
Wrzesień, to Miesiąc Świadomości Nowotworów u Dzieci. Posłuchajcie kolejnej historii choroby. I tego, jak być ONKOCZUJNYM.